Był perkusistą Wilków. Teraz hugo pokazuje nową twarz i zaskakuje debiutem

Marian Savchyshyn

29 maja 2025, 22:39
Data aktualizacji: 30 maja 2025, 07:28
Komentarze 0
Hubert Gasiul Źródło: Facebook/Hubert Gasiul

Czasem potrzeba lat, by w pełni odnaleźć swój głos. Czasem wystarczy jeden odważny krok, by wyjść z cienia i pokazać się światu na nowo. hugo, czyli Hubert Gasiul, zrobił właśnie taki krok. Z muzycznego zaplecza przeszedł na front sceny i zadebiutował jako wokalista i autor. Jego pierwsza solowa płyta „gasiul” to coś więcej niż muzyczna ciekawostka – to szczera, dojrzała i bezkompromisowa opowieść. I zdecydowanie warto jej posłuchać.

Kim jest hugo i skąd go znamy?

Hubert Gasiul przez lata był związany z jednym z najbardziej rozpoznawalnych zespołów w Polsce – Wilkami. To właśnie jako perkusista współtworzył brzmienie, które przez dekady przyciągało rzesze fanów. Choć jego nazwisko nie zawsze było na pierwszym planie, miał ogromny wpływ na charakter zespołu. Grał z pasją i precyzją, budując muzyczne tło dla najbardziej znanych utworów. Był fundamentem, na którym mogły opierać się głosy i melodie.

Choć znajdował się raczej w cieniu scenicznego reflektora, jego rola w zespole była nie do przecenienia. To właśnie on nadawał rytm i dynamikę koncertom Wilków. Jego obecność na scenie była cicha, ale znacząca. Wielu fanów mogło nie znać jego nazwiska, ale znało jego styl. I to wystarczyło, by na długo zapisać się w historii zespołu.

Jako perkusista budował rytmiczne fundamenty przebojów, które zna cała Polska. Nie było tu miejsca na eksperymenty – liczyła się solidność i rytmiczna konsekwencja. Jednak Gasiul już wtedy miał w sobie iskrę twórczą, której nie zdradzał na scenie. Marzył o własnych dźwiękach, słowach i historii. To marzenie dojrzewało powoli, ale konsekwentnie.

Jednak jak się okazuje, od dawna nosił w sobie znacznie więcej niż tylko rytm. Skrycie pisał, komponował i szukał własnego głosu. To nie był kaprys, tylko potrzeba – głęboko zakorzeniona i długo tłumiona. W końcu postanowił z niej nie rezygnować. I dobrze, że to zrobił.

Debiutując jako hugo, Gasiul pokazuje zupełnie nową twarz. Porzucił perkusję na rzecz gitary, mikrofonu i kompozycji. To nie tylko zmiana instrumentu, ale przede wszystkim nowa tożsamość artystyczna. Pełna odwagi, emocji i autentyczności. hugo nie udaje nikogo – po prostu mówi własnym głosem.

hugo - Hubert Gasiul

Źródło: Facebook/Hubert Gasiul

„gasiul” – debiut z duszą i charakterem

Album „gasiul” to opowieść pełna kontrastów, ale jednocześnie zaskakująco spójna. hugo balansuje pomiędzy klasycznymi brzmieniami rock’n’rolla a nowoczesną elektroniką. Są tu zarówno vintage’owe gitary, jak i subtelne syntezatory. Wszystko brzmi świeżo, a przy tym znajomo – jakby ta muzyka już gdzieś w nas była.

Artysta sam nazywa swoją twórczość „romantycznym rock’n’rollem” i trudno o lepsze określenie. Jest tu i pewna surowość, i emocjonalna głębia. To nie płyta, która ma tylko brzmieć – ona ma coś powiedzieć. I mówi. Prosto, bez patosu, ale z dużą siłą.

hubo - Hubert Gasiul

Źródło: Facebook/Hubert Gasiul

Rafał Bryndal i teksty, które zostają w głowie

Ogromnym atutem płyty są teksty. hugo zaprosił do współpracy Rafała Bryndala – jednego z najbardziej cenionych polskich autorów słów do piosenek. Jego liryki, jak zwykle pełne subtelnych obserwacji i życiowych refleksji, idealnie komponują się z klimatem albumu.

Są tu historie o codzienności, która czasem boli, czasem bawi, ale nigdy nie jest obojętna. Jest trochę nostalgii, trochę romantyzmu i dużo prawdy. Nic nie jest przesadzone, nic nie jest udawane. Te teksty po prostu „siedzą” – zostają w głowie i sercu na dłużej.

Z perkusji do mikrofonu – artystyczna przemiana

Debiut „gasiul” to nie tylko nowa płyta – to symbol odwagi. hugo pokazuje, że droga artystyczna nie musi być prosta ani przewidywalna. Zmiana ról, przejęcie sterów, wyjście z bezpiecznej strefy komfortu – to wszystko wymaga nie tylko umiejętności, ale i serca. A tego mu zdecydowanie nie brakuje.

To również dowód na to, że muzyka to nie tylko zawód, ale i sposób na wyrażenie siebie. hugo udowadnia, że warto czasem zaryzykować, by w końcu być naprawdę sobą.

Marian Savchyshyn

Redaktor naczelny, dziennikarz. Pracował w serwisie Wirtualna Polska. Pasjonat trendów, stylu i dobrego smaku. Na co dzień śledzi nowinki ze świata mody, urody i kultury, tworząc inspirujące treści dla czytelników serwisu Lifeandbeauty. Zawsze na czasie, zawsze z klasą.

Komentarze 0
Popularne
Polecane
Najnowsze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *