Zbierała porzucone paragony i zamieniła ich na gotówkę. Nikt się nie zorientował

Wydawało się, że to zwykła praca w sklepie i nic nie zapowiadało sensacji. Jednak to, co robiła działał 24-letnia kasjerka z Wałbrzycha, mogło umknąć każdemu. Zbierając paragony zostawione przez klientów, znalazła sposób na szybki zysk. I to nie byle jaki – w tydzień z kasy sklepu zniknęło 3 tys. zł. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył? Historia tej oszustki pokazuje, jak łatwo można wykorzystać lukę w codziennej rutynie handlu.
Jak jej patent na zwroty
Młoda pracownica jednego z wałbrzyskich sklepów wpadła na pomysł, który z pozoru wydawał się banalny, a okazał się zaskakująco skuteczny. Codziennie po pracy zbierała paragony porzucone przez klientów – te, które leżały przy kasach albo były wyrzucane do kosza. Wiedząc, jakie produkty się na nich znajdują, zaczęła wprowadzać do systemu sklepu fikcyjne zwroty.
Dołącz do nas na Facebooku i Instagramie, a też do naszego kanału Telegram. Bądź na bieżąco z najnowszymi i najciekawszymi newsami ze świata show-biznesu, mody, urody i kultury.
Nie potrzebowała do tego żadnych specjalnych umiejętności czy sprzętu. Wystarczyła podstawowa znajomość obsługi kasy i to, że jako pracownica miała dostęp do wszystkich funkcji systemu. Każdy zwrot potwierdzała „z własnej ręki” i wypłacała sobie odpowiednią kwotę w gotówce. Prosto, szybko, bez podejrzeń – przynajmniej na początku.

Źródło: Vista Create
34 lewe transakcje w 7 dni
W ciągu zaledwie tygodnia kasjerka zdążyła przeprowadzić 34 fałszywe zwroty. Każdy z nich opiewał na stosunkowo niewielką kwotę, co miało na celu uniknięcie wzbudzenia jakichkolwiek podejrzeń ze strony kierownictwa czy działu księgowości. Łącznie jednak suma sięgnęła aż 3 tys. zł.
Działała bardzo ostrożnie – nie robiła zwrotów zbyt często o tej samej porze, mieszała paragony i produkty, a także nie wypłacała dużych kwot jednorazowo. Przez chwilę wydawało się, że ten sposób może działać bez końca. Ale jak to zwykle bywa, jeden nieuważny ruch wystarczył, by wszystko się posypało.
Jak się zorientowali i co dalej
Nieprawidłowości zauważyła kierowniczka zmiany, która zwróciła uwagę na zwiększoną liczbę zwrotów w systemie. Szybka kontrola nagrań z monitoringu oraz wewnętrzny audyt potwierdziły przypuszczenia – wszystkie podejrzane operacje były wykonywane przez jedną osobę. Gdy wezwano 24-latkę na rozmowę, nie zaprzeczała i przyznała się do winy.
Sprawa została zgłoszona na policję, a kobieta odpowie za przywłaszczenie mienia i fałszowanie dokumentów. Grozi jej nawet do 5 lat więzienia. Sklep nie poinformował, czy odzyskał część skradzionych pieniędzy, ale wiadomo, że kasjerka została natychmiastowo zwolniona.
Niechciane paragony – okazja dla oszustów?
Choć sytuacja z Wałbrzycha może wydawać się jednostkowa, w rzeczywistości pokazuje lukę, która istnieje w wielu sklepach. Porzucone paragony często są traktowane jak śmieci – nikt się nimi nie interesuje, a jednak mogą stać się furtką dla nieuczciwych pracowników. Sklepy coraz częściej wprowadzają dodatkowe kontrole i ograniczenia, ale to również zadanie dla klientów – zabieranie paragonu ze sobą to jedna z podstawowych form ochrony.
Z kolei dla właścicieli sklepów i menedżerów to sygnał, że warto przyjrzeć się wewnętrznym procedurom – nawet niewielkie kwoty, powielone wielokrotnie, mogą stworzyć poważne straty.